22 maja 2013
Od pewnego czasu mam takie powiedzenie na każde zadziwiające zdarzenie życiowe jakie mnie spotyka, że Pan Bóg ma osobliwe poczucie humoru. I ujawniło się w pełni w tej sprawie z samochodem. najlepszy scenarzysta by tego nie wymyślił w sensacyjnym serialu. A mnie to wkurza z bardziej ludzkiego powodu - bo poddaje w wątpliwość zaufanie do ludzi, którym się jednak ufało, bo ich wielomiesięczne zachowanie do tego zaufania upoważniało...
Bardzo mnie wkurzyło to, że ten kolega nie tylko nadużył mojego zaufania zabierając bez pozwolenia auto - choć nie obawiałem się że go nie odda lub je zniszczy, ale także tym, że kradnąc paliwo naraża mnie na nieprzyjemności. Skoro on zrobił mi takie świństwo bez uprzedzenia, to ja po prostu uczciwie zeznałem to co o tej sprawie wiem. Gdyby mnie lojalnie uprzedził
można by jakoś inaczej zeznać, zwalić na nie wiem kogo i zapłacić to w
imieniu tego "nie wiem kogo", aby zamknąć sprawę. Oczywiście za
refundacją tej kwoty przez niego. Ale nie lubię być takimi rzeczami nieprzyjemnie zaskakiwany.
Nie
wspomnę już o tym, że nie zainteresował się dotąd w konkretny sposób kosztami
jakie poniosłem w poprzedniej sprawie i nie zaoferował mi
zadośćuczynienia za te poniesione koszty. A do tego dziś dochodzi pół dnia stracone na sprawy urzędowe zamiast szukania klientów - w czasie gdy bardzo potrzebujemy zarobić kasę z Pawłem. Ale za to - mimo wszystko - jest pewna ulga, że ta sprawa została na razie załatwiona. Na razie - bo mogą mnie wezwać jeszcze jako świadka na ewentualną rozprawę czy przesłuchanie. Jedyna pociecha w tym, że samochód od jakiegoś czasu nie jest na chodzie, ma rozładowany akumulator, więc przynajmniej mam pewność sam już paliwa nie ukradnie :-)
No bo mój samochód sam z siebie nigdy nic nie ukradł - to porządne auto ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz