wtorek, 13 sierpnia 2013

Repawłowizacja

2 maja 2013
I stało się. Umarły powstał z grobu. Paweł skontaktował się ze mną następnego dnia. Jedzie do Warszawy. Musiał wracać do domu na pogrzeb. Ma życie i sytuację w proszku. Jest zupełnie sam, z nieszczęśliwą miłością w sercu. Wszystko sprzysięga się przeciw niemu. Wszystko z wyjątkiem mnie.

Rozmawiałem z nim z sercem, spokojnie, ciepło. W sumie ustaliliśmy że spotykamy się na Dworcu Centralnym, o 18.50 - gdy przyjedzie pociąg z Wrocławia. Mam więc nowy timer, nieco ponad 6 godzin do tego spotkania. Ale tym razem wiem na czym stoję. Mam poczucie, że naprawdę się spotkamy, bo mam z nim kontakt. I oczywiście przywracam wszystko co zmienione w ramach robionej wczoraj depawłowizacji.

A jakie mam uczucia w środku? Pewnie ulgę. Ale przede wszystkim - dojrzałem przez te kilka dni nerwów. Traktuję nasze poznanie ze spokojem i pietyzmem. To bardzo dobry znak. Wolę takie podejście od zbytniego spontanicznego zadurzenia się jakie w nim miałem. Mamy wiele do przegadania i wiele do poprawiania w życiu każdego z nas. I trzeba podejść do tego na luzie, ale też z sercem i motywacją.

Mam luz - jestem po prostu sobą i tylko takiego Paweł ma poznać, a potem (kto wie) może wybrać do wspólnego życia ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz