środa, 5 czerwca 2013

Wyjazd Jedi?

4 lutego 2013
Paweł wyjechał tak szybko na spotkanie, że pożegnał się tylko głosowo, na wylocie, i po chwili już go nie było. A przez całą noc pisał jakieś opowiadanie i nie było go przy mnie. Można więc się łatwo domyślić że było mi bardzo smutno, że tak wybył. Prawdę mówiąc bylem wściekły.

Kiedy się kocha to zazdrość może być naturalna. A szczególnie gdy było się już nie raz oszukanym. Człowiek nie chce popełnić dwa razy tych samych błędów. I jest wyczulony - a nawet przeczulony - na punkcie zachowania które można interpretować jako negatywne, robione w złej woli. I tak naprawdę nie chodzi tu o zdradę - jeśli partner w imię dobra związku zmuszony jest się z kimś spotkać i ugiąć do czyjejś woli, to nie jest zdrada ale smutna życiowa konieczność.

Mnie boli to, że Paweł nie miał czasu aby się ze mną pożegnać czule, przytulić mnie, ukoić. Jak ktoś kto kocha kogoś kto go kocha. To mnie zabolało. Ale - w przeciwieństwie do poprzednich znajomości - zacząłem znajdywać dla tego także pozytywne wytłumaczenie. Zatem nie zostawiłem tego jako pożywki do negatywnej oceny jedynie. Ale to już temat na jutrzejszego posta ;-)

W sumie wyjechał jak wyjechał, ale ważne jak wróci ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz