środa, 19 czerwca 2013

Mniejsze zło?

15 lutego 2013
Paweł poszedł na balkon zapalić papierosa. I nagle dostaję do niego SMS o dramatycznej treści: Muszę jechać do domu. Teraz, zaraz już! Nie moglem uwierzyć - świat zaczął mi się lekko walić na głowę, bo oczywiste było, że Paweł uważa, że między nami coś nie gra i chce albo odejść, albo złapać dystans. Ale po chwili przyszedł inny SMS, o jeszcze bardziej dramatycznej treści - ale paradoksalnie uspokajającej: Mama jest w szpitalu. Niby mniejsze zło niż rozstanie o którym myślałem, ale jednak nieszczęście. 

Odetchnąłem z jednej strony, bo nie przewidziałem takiej opcji. Trochę tego za dużo - były już dwie nieszczęśliwe sytuacje w rodzinie Pawła odkąd się poznaliśmy. Aż się boję, że to jakiś test od Pana Boga na naszą wytrzymałość. Potem okazało się, że mama Pawła miała wypadek, upadła i jest nieprzytomna. Oby skończyło się na potłuczeniach. 

A ja mam stres z tego powodu, że boję się, iż Paweł będzie musiał zostać dłużej u siebie aby pomagać pod nieobecność mamy. Nie wiem jak ja sobie bym poradził bez niego - chyba że sam zacznę stawać na nogi organizacyjnie i jakoś przewegetuję ten czas nieobecności mojego chłopaka. Jedno jest pewne - nasza miłość jest testowana jak na torze przeszkód. Oby z tych testów wyszła wzmocniona i zwycięska - mam na myśli bardziej zwycięstwo nad kłodami rzucanymi przez los pod nogi.

Jedyna pociecha jest taka, że dobry Bóg to robi specjalnie aby zahartować nas niczym najprzedniejszą stal ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz