niedziela, 30 czerwca 2013

Cezura

22 marca 2013
Czasem jakiś proces toczy się w czasie bardzo powoli i trudno wskazać kiedy się jednoznacznie kończy. Wtedy szukamy jakiegoś punktu zwrotnego, albo symbolicznego, który będzie reprezentował koniec danej epoki czy okresu - także w naszym życiu. Niekiedy to jest ważne z formalnego punktu widzenia, nawet formalno-prawnego. A czasem jest tylko ważne dla nas samych.

Mój związek z Pawłem był w zawieszeniu już od miesiąca i obserwowałem coraz więcej niepokojących oznak braku kontaktu. Ostatnio był co prawda chory, ale nie uszło mojej uwagi, że na fellow logował się przynajmniej raz dziennie. Więc skoro się logował, to choćby przez Fellow mógł do mnie coś skrobnąć, abym wiedział że żyje. Tak samo mógł posłać bodaj jeden czy dwa SMS dziennie. Ja specjalnie nie pisałem do niego, bo chciałem zobaczyć czy on napisze sam.

Zresztą już nie raz dawałem mu dowód zaczynania komunikacji z mojej inicjatywy. I nie raz ostatnio pytałem czy mnie kocha. Dawniej otrzymywałem odpowiedzi twierdzące. Od pewnego czasu nie odpowiadał na te pytania wcale. W tym wypadku milczenie oznaczało - jak sądzę - negatywną odpowiedź. Zacząłem się czuć porzucony i olewany.

I dziś zalogował się na Fejsa więc pogadałem z nim. Chory i z dołem. Wierzę mu. Ostatnio był mocno przeziębiony. Ale sprawdziłem rutynowo jego profil na Fellow. I co widzę - inny opis. Zajrzałem do środka - status związku: wolny. Nawet mnie to nie zdziwiło. Od pewnego czasu wszystko wskazywało na to, że coś jest nie tak z naszą znajomością. Nawet rozumianą czysto kumpelsko. Po prostu nie było kontaktu, komunikacji. 

I żadna choroba takiego jej braku nie usprawiedliwia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz