poniedziałek, 20 maja 2013

Spontaniczne pożegnanie

21 stycznia 2013
Paweł wyszedł na autobus. A ja postanowiłem po kilku minutach spontanicznie pójść na przystanek i go pożegnać - do odjazdu autobusu było bowiem jakie 10 minut. Ubrałem się i poszedłem, specjalnie taką drogą, aby się ukryć przed jego wzrokiem i mile go zaskoczyć. Skradałem się więc tam i doszedłem aż pod sam przystanek niezauważony. Ale kiedy zaskoczyłem Pawła on wcale nie był rozradowany.

Pisał do kogoś SMS więc od razu sobie pomyślałem, że nieomal złapałem go na gorącym uczynku i stąd taki brak entuzjazmu. A może jestem po prostu idealistą i oczekuję, że mój chłopak będzie się na mój widok zawsze uśmiechał radośnie? Tak jak na filmach. A w życiu nie zawsze się uśmiechamy, nawet na widok kochanej osoby. Może to pożegnanie było po to, abym taką prawdę sobie uświadomił?

Oczywiście miałem typową dla siebie reakcję kiedy wracałem. Taki chwilowy przypływ smutku. Paweł wchodził do autobusu nawet się nie oglądając na mnie - jak wcześniej rok temu pewien chłopak, który traktował mnie odprowadzającego go na przystanek jak powietrze. Nawet z tym przystankiem są związane takie negatywne wspomnienia z przeszłości. I nie dziw, że tamten obraz staje przed oczyma i daje się - zapewne na siłę - dopasować do dzisiejszego.

I tak robię z igły widły...

1 komentarz:

  1. Hej

    Notatki bardzo przyjemnie się czyta. Napisane lekko i bez przesadnej pompy. Wszystkiego nie przeczytałem ale te które przejrzałem momentami naprawdę mnie rozbawiły ;)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń