poniedziałek, 27 maja 2013

Spacer

27 stycznia 2013
Paweł poszedł na spontaniczny spacer. Ubrał się bardzo ciepło. Na dworze minus dziesięć stopni. Wyszedł. I nie ma go. Mija godzina, Mija druga godzina. Coś tu nie chyba gra. Tak długo na mrozie? Mija trzecia godzina. Sam z siebie nie udziela mi informacji więc o 3. godzinie spaceru piszę mu SMS. Potem mi odpisuje, że już wraca - wracał jeszcze jakie dwie godziny. W sumie pięć godzin spaceru. Dziwne, prawda?

Miotały mną sprzeczne uczucia. Ale kiedy Paweł już przyszedł zacząłem od spokojnego wysłuchania go, bez żadnego unoszenia się, krzyku, krytykowania go w ciemno. Paweł przedstawił swoją wersję - chciał sobie sprawy swoje przemyśleć bez mojego wpływu. Bo o nas chodziło. dziwiło go, że mimo trzech pogrzebów w ostatnim czasie, a więc nie najszczęśliwszej sytuacji emocjonalnej, mimo innych nieszczęść które spotykają go poza związkiem, on ma motyle w brzuchu i nie przejmuje się tym tak jakby powinien.

A więc coś pozytywnego. I nie dziwie się, że chciał się wyciszyć do tych przemyśleń. A zajechał aż na Dworzec Centralny i spacerował po centrum miasta - pewnie częściowo w pomieszczeniach, więc mógł tam odtajać. Wierzę mu, ale z obowiązku muszę brać pod uwagę także opcję negatywną - zdrada maskowana przemyśleniami i spacerem. Ale jakoś mniej mi pasuje ta opcja. Choć ciągle muszę negatywny wariant brać pod uwagę. 

Ale motyle w brzuchu też mogę brać pod uwagę ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz