czwartek, 16 maja 2013

"Pedalski" termometr

Niedawno pisałem o swoim złym samopoczuciu i o tym, że nie moglem sobie zmierzyć temperatury, bo kupiłem "pedalski" termometr - bardzo elegancki, z wieloma funkcjami - który wydrenował mi baterię nie dając się wyłączyć. I dzięki temu nie miał energii na mierzenie temperatury - ledwo starczało na pokazywanie na wyświetlaczu, że bateria jest całkowicie rozładowana. A termometr faktycznie z wyglądu jest zajebisty :-)
Zabrałem się więc za przygotowanie go do sprzedania, aby kupić inny, który się wyłącza. Ale przy okazji sięgnąłem do instrukcji obsługi (miałem ją w formie PDF na kompie). Wczytałem się w nią i co wyczytałem? Aby termometr się samoczynnie wyłączał nie można ustawiać daty i czasu - jeśli się to zrobi, to termometr działa w trybie pomiaru temperatury co minutę. Jeśli się tego nie ustawi - wyłącza się po minucie od ostatniego pomiaru. 

Miałem akurat zapasową baterię - założyłem ją, sprawdziłem. I działa! A więc oczywiście nie sprzedaję termometru. Skoro nie grozi mi już drenaż baterii. A co to ma do pedalstwa? Nie tylko to, że sam termometr jest zajebisty - rzekłbym snobistyczny. Ale także to, że zachowałem się jak pedał, który nie przeczytał instrukcji a potem  ma pretensje, że coś działa nie tak...

Chociaż - w tym znaczeniu słowa pedał, to większość społeczeństwa jest pedałami ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz