piątek, 5 kwietnia 2013

Siedem nieszczęść - pechowe spotkanie

26 grudnia 2012
Paweł już był przy swojej drodze więc ruszyłem z powrotem. Podjechałem w miejsce gdzie mieliśmy się spotkać, ale podjeżdżałem z drugiej strony. Zaparkowałem auto i wyłączyłem silnik. Przy drodze go nie było, ale około dwieście metrów przede mną zobaczyłem wiatę przystanku autobusowego i kogoś tam. Zacząłem wymieniać SMS-y z Pawłem i okazało się, że to on. No to postanowiłem podjechać po niego.

Zapalam silnik - a tu nic. Nie działa. Akumulator padł, bo widzę to po miganiu świateł w kabinie auta. Dziwne, że zapalił mi w lesie, a w ogóle był doładowany półtoragodzinną jazdą. A teraz nagle odmawia posłuszeństwa. Dobrze, że maiłem kable ze sobą. Pawłowi napisałem, że nie mogę odpalić, więc podszedł do mnie. Zatrzymałem przejeżdżające auto, jak się okazuje dalszych sąsiadów Pawła - obiecali wrócić większym samochodem aby mnie odpalić. 

Ale kiedy się nie pojawili, a czas mijał, zatrzymałem przejeżdżającego Jeepa. Odpalili mnie. Od tej pory już nie gasiłem samochodu aż do powrotu do domu i zaparkowania w garażu. Dobrze, że nie musiałem tankować auta. Stres miałem, ale na szczęście udało się bezpiecznie wrócić.

I tak ziściło się drugie z siedmiu nieszczęść :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz