poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Siedem nieszczęść - pech w pożegnaniu

27 grudnia 2012
Odczekaliśmy więc te dwie godziny wyznaczone przez urząd, a w międzyczasie przełykaliśmy nasz smutek z tego nagłego rozstania. Dałem Pawłowi mój mały telefon, który nie był w użyciu - jego telefony się bowiem sypały. Miałem ten aparat wolny, bo do przynależnej mu karty SIM użyłem starego komunikatora Nokii. Dzięki temu miałem ten aparat w dyspozycji na wypadek takiej właśnie sytuacji. I moglem go szybko przekazać.

Poszliśmy do urzędu, załatwiłem sprawę i pojechaliśmy na miast załatwić jeszcze jedną. Zależało mi aby to załatwiać z Pawłem, bo nie chciałem gasić silnika auta, w obawie przed akumulatorem. I dlatego kiedy po załatwieniu sprawy odwoziłem Pawła na Dworzec Centralny, nie gasiłem silnika i nie mieliśmy nawet czasu się dobrze pożegnać. To było nasze siódme nieszczęście. I mam nadzieję, że już ostatnie.

Na szczęście, jak na razie, ostatnie. Paweł zostawił u mnie część swoich rzeczy aby nie brać ich ponownie. Więc symbolicznie już zapuszcza u mnie korzenie. Także kochamy się teraz jeszcze mocniej, bo rozstanie nas zbliżyło. I potem dostałem od niego informację, że może będzie już 31 grudnia z powrotem. Może uda się razem spędzić sylwestra, o ile nie będzie w żałobie po wujku. Oby tak się nie stało!

Oby te siedem nieszczęść wyczerpało ich pulę na długi czas :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz