sobota, 27 kwietnia 2013

Przekaz dla mamy

16 stycznia 2013
Około 9 kiedy już bylem po kilku obudzeniach się i dwóch budzikach, usłyszałem krótki głos dzwonka domofonu. Paweł wraca. Od razu sprawdziłem telefon - czy nie napisał mi SMS z uprzedzeniem o powrocie - ale nic takiego nie było. Wstałem zatem aby otworzyć mu drzwi. Od progu zapytałem go jak poszło.

Powiedział mi, że nie do końca tak jak chciał - kwota za masaż była nie taka jak się jej spodziewał. I przekazał dodatkowo pieniądze dla mamy, aby nie miała dla niego pretensji, że jest w Warszawie. Zatem, jak podliczyłem, zarobił te obie kwoty. Dobre i to. Ale okazało się, że to tylko jedna kwota, która poszła do mamy w całości.

Nie byłoby w tym nic złego. Czasem człowiek się napracuje ale klient wyroluje go i zapłaci mniej. Problem był inny - zapytałem Pawła czy ma potwierdzenie nadania przekazu dla mamy. Nie miał. I to mnie bardzo mocno zaniepokoiło. Przekaz się robi na blankiecie i jest potwierdzenie. Głupi by go nie zostawił, przecież przekaz może nie dojść i trzeba go wtedy reklamować.

A Paweł nie miał potwierdzenia przekazu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz