czwartek, 11 kwietnia 2013

Lampka

styczeń 2013
Następnego dnia po tym dniu bez kontaktu miałem kolejny stres. Poprzedniego dnia zapaliłem lampkę, znicz zapachowy, i zostawiłem jego palenie się w nocy. A w nocy obudziły mnie trzaski. Najpierw popękał sam znicz,  polizany ogniem, a potem jeszcze pękł talerz na którym go położyłem. Strata materialnie nie jest duża, ale...

Ale nie chodzi i materialne wydatki, lecz o moje obawy z tym związane. Bałem się bowiem, że to popękanie znicza i pęknięcie na pół talerza może być jakimś negatywnym znakiem czegoś co się w przyszłości wydarzy. Z tego powodu takie zjawiska mnie niepokoją. A talerz służył tylko jako podstawa do świeczek i może nawet obecnie służyć dalej, bo stoi nieruchomo a nie nosi się go w ręce, więc pęknięcie nie jest aż tak istotne w jego przypadku.

Gorzej jednak gdyby faktycznie te nocne spękania było oznaką czegoś negatywnego, co miałoby wkrótce nastąpić. A potencjalnych scenariuszy akurat nie brakowało. Po pierwsze kłopot w ponownym spotkaniu się z Pawłem. Po drugie - kłopot z zebraniem kasy na czynsz, a już powinienem dano je wysłać właścicielowi mieszkania. Potencjalnych zmartwień jak widać nie brakowało.

Dlatego czekałem na jak najszybsze pozytywne zakończenie tych spraw - ale czekałem w nerwach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz