sobota, 30 marca 2013

Sprytna kawa

grudzień 2012
Prosty trick - ale można o nim napisać osobnego posta. Nazwałem to sprytną kawą, ale dotyczy to wielu innych rzeczy - akurat kawę piję najczęściej i trochę jej zużywam. I oczywiście kawy czasem brakuje, bo sytuację życiową miałem ostatnio nie najlepszą. Więc i kupowanie kawy nie jest takie łatwe, bo czasem nie ma na nią kasy... Dlatego postanowiłem uciec się do tego prostego zagrania.

Nie mieszkam sam, mam współaktora (aktualnie, bo docelowo dwóch współlokatorów, nie licząc miejsca dla partnera). Dlatego gdy miałem trochę kasy na kupno kawy rozpuszczalnej, postanowiłem ją schować. W nadziei że współlokator zobaczy jej resztkę w oficjalnym pudełku i sam dokupi zaopatrzenie. Oczywiście to zależy od współlokatora. 

I tu dotykamy najważniejszego problemu - socjalizacji. Nie chodzi o tytułową kawę, ale o ogólne podejście do wspólnego życia. Jedni poczuwają się do uczestnictwa w jego kosztach (finansowo lub zakupowo), a inni udają że tego nie widzą i korzystają z "bogactwa chaty" radośnie, i bez ograniczeń. I tych ostatnich ludzi pozbywam się tak szybko, jak tylko mogę. Bo jeśli jest się zamożnym, to oni na nas pasożytują, ale jeśli samemu ma się nielekką sytuację finansową - to oni wręcz sabotują wspólne życie.  Sprawa samej kawy jest w sumie drobna, ale pokazuje, że czasem człowiek myśli o takich chytrych sztuczkach aby choć o milimetr polepszyć swoją sytuację.

I to myślenie, nawet milimetrowe, jest przynajmniej optymistyczne :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz