sobota, 16 marca 2013

Masażowy iPhone

grudzień 2012
Jedną z prac którą mógłbym wykonywać mógł być masaż - dla wielu praca lekka łatwa i przyjemna, ale każdy kto choć raz tego próbował wie, że to ciężka robota i wyczerpująca. W końcu przez pewien czas, nawet godzinę, trzeba wiele z siebie dać. Ale ja chciałbym napisać o tym, co związane z tą pracą i moją zdolnością do kombinowania i dorabiania do wszystkiego filozofii :-)

Pomysł masażu podał chłopak mojego współlokatora, który posiadał w masażach kilkuletnie doświadczenie i który pracował także w różnych gabinetach masażu. Jak jednak sprzedać siebie jako osobę masującą, skoro nie mam aż takiego doświadczenia? Postanowiłem podejść do tego marketingowo. Nie opisywać się buńczucznie jako doświadczony masażysta, póki faktycznie takiego doświadczenia nie zdobędę. Ale w takim razie jak się sprzedać na dzień dobry?

Z pomocą przyszło mi właśnie myślenie marketingowe. Trzeba stworzyć produkt, usługę, idealnie dopasowaną do moich możliwości, a zarazem taką aby nie można jej było łatwo zweryfikować. Coś jak iPhone - sprytnie zamydlony technologicznie tak, aby nie było widać jego niedostatków. Trzeba więc wyróżnić się od konkurencji w taki sposób, aby nie można było tego łatwo porównywać.

Tak więc postanowiłem zrobić masaż na wzór iPhone ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz