piątek, 15 marca 2013

Czekanie na święta

grudzień 2012
Czekanie na święta kojarzy się na ogół z bardzo radosnym podnieceniem, z oczekiwaniem na świąteczną magię, choinki, śniegu, prezentów, kolęd - rodzinnego bycia razem. W tym roku oczekiwanie to maiło swój radosny - ale też zarazem smutny wymiar. I smutnych wymiarów było niestety więcej niż radosnych.

Jedyny chyba radosny wymiar to było czekanie na zamieszkanie razem z moim nowo poznanym (dwa tygodnie wcześniej) chłopakiem. Niestety same święta już od trzech lat miałem smutne, bez rodziny, która mnie ignoruje. Do tego dołączały się problemy życiowe jakie miałem - z jednej strony wydatki, z drugiej dopiero co rozkręcana i słabo raczkująca praca. Praca na własny rachunek, bez spokojnej pensyjki. I stres związany z niepewnością o los życia, o przyszłość i o to czy będę mógł jeszcze w życiu uczynić dobro dla innych.

Na płaszczyźnie mieszkalnej też nie było wesoło - w ciągu roku przez moje mieszkanie przewinęło się co najmniej 12-15 osób, kandydatów na chłopaka lub współlokatora. Czasem wiązało się to z kradzieżą, niekiedy bardzo bolesną emocjonalnie. Po takich kradzieżach czułem się jak opluty. Nie był to więc wesoły rok, a raczej okres pełen udręczeń, niepewności i zgryzoty. Jeśli nie wybuchającej jawnym płomieniem, to przynajmniej tlącej się gdzieś w tle.

Obym się więc doczekał po tych świętach dwóch rzeczy - chłopaka a także pozytywnego, spokojnego i radosnego ułożenia życia :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz