niedziela, 17 marca 2013

Masaż marketingowo

grudzień 2012
I zabrałem się za stworzenie własnej, indywidualnej koncepcji masażu. Takiego masażowego iPhone - który miał być na tyle inny i nietypowy, że trudno porównywalny z innymi masażami. A zarazem dla mnie najwygodniejszy. A przez to także najlepszy dla klienta, bo dostosowany jak najlepiej do moich możliwości realizacyjnych. Jeśli coś robić - to robić profesjonalnie.

Kolega oferował masaż klasyczny lub erotyczny - ten ostatni robiony nago i z nastawieniem na orgazm klienta. Postanowiłem więc pójść inną drogą. Oferować masaż delikatny jak pieszczota, ale nie nastawiony na orgazm, tylko na relaks i odpłynięcie klienta w sferę swoich myśli. Masaż wykonywany nie nago (bo nagość mnie by dekoncentrowała) i bez prób dobierania się do masującego przez klienta. Zatem inny typ masażu, inna filozofia. 

Potem wymyślałem nazwę dla tego masażu. No bo nie jest to masaż ani klasyczny, ani erotyczny. Więc jaki? Najpierw wymyśliłem, że intuicyjny - ale kojarzy się z amatorką. Potem empatyczny - od wczuwania się w potrzeby drugiej osoby, ale to trudne słowo dla wielu. Potem intymny - bo oddawało jego subtelność, ale kojarzyło się z seksem. Potem paraerotyczny - że niby około erotyki, ale to też trudne słowo i ludzie dostrzegają jego drugi człon.

W końcu wpadłem na proste ale głębokie określenie - masaż medytacyjny. Jest to termin niebanalny, zarazem sugeruje skupienie i głębię w masażu, a nie ślizganie się po seksie. I jeśli obok wymienia się także inne masaże, np. klasyczny czy erotyczny, to wygląda w porównaniu do nich bardzo dostojnie :-)

A może wzorując się na iPhone nazwać to po prostu iMasażem? ;-);-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz