piątek, 1 marca 2013

Beznamiętna jazda

8 grudnia 2012
Wreszcie pociąg nadjechał - prawie półtorej godziny po terminie. Miałem wcześniej zobaczony na plakacie rozstaw wagonów w sektorach i byłem ustawiony tak aby bez trudu znaleźć swój wagon. W przedziale ciemno i pełna obsada. Potem się dopiero zorientowałem że nie pełna, bo w drugiej klasie jest 8 miejsc na przedział a było (razem ze mną) zajętych 6. Usadowiłem się na fotelu a pociąg ruszył. I teraz trzeba przeboleć te około 9 godzin jazdy. 

Z czasów studenckich pamiętam jak męczyłem się w drodze. Teraz jest inaczej. Można słuchać muzyki lub oglądać film z telefonu. Albo bawić się w jakieś gry na telefonie. Albo buszować po sieci. Nie mówiąc o spaniu, ale jakoś nigdy w pociągu na siedząco nie mogłem zasnąć. Musiałem jednak jakoś tę jazdę przeboleć. Najtrudniej było do wschodu słońca, potem było już przytomniej, choć nocna jazda też była fajna - byliśmy chyba trzecim wagonem za lokomotywą i oblodzona trakcja sprawiała, że pantograf ciągle tracił kontakt z trakcją powodując wyładowania, które fajnie oświetlały teren wokół pociągu.

A za dnia robiłem nieco zdjęć telefonem śnieżnych krajobrazów, choć nie wytrzymałem na posterunku za długo. Mogło więc być tych zdjęć o wiele więcej. A do tej pory nie wyciągnąłem z plecaka lustrzanki. Tylko i wyłącznie fotografia komórkowa. A komórki wziąłem trzy - z tego jedną gejowską obecnie prawie nie używaną tylko jako odtwarzacz muzyczny. A z drugiej, zawodowej, na której maiłem pakiet bezpłatnych SMS, pisałem co chwila wiadomości z trasy do Pawła. Rano naliczył ich 39 po obudzeniu się.

Przynajmniej mój potencjalny chłopak nie narzekał na mój brak zainteresowania ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz