sobota, 2 lutego 2013

Milczenie baranów

listopad 2012
Dyrektor powraca. Po tygodniu. Wcześniej nie dawał prawie znaku życia. Ale dzielnie do nas przybył. Zapukał do naszych wrót. Windą lub schodami dostał się na górę i już puka do naszych drzwi. jak ksiądz proboszcz z piosenki - ale wódka nie czeka w lodowce. To znaczy czeka, ale nie na niego - ot po prostu została z ostatniej imprezy i jeszcze nie wyparowała :-)

Wizyta pana dyrektora (oczywiście mówię o nim z przekąsem) była poprzedzana korespondencją poprzez jego profil na Fellow. Niestety nie doczytał już ostatniej informacji ode mnie - w której napisałem, że ma dziś ostatnią szansę na to aby się uwiarygodnić. Innymi słowy, oczekujemy od niego jakiegoś kroku w naszą stronę. Jakiego - to już obojętne. Byle tylko negatywne wrażenie tego, że jest on naciągaczem i oszustem zostało zastopowane. Bo jak do tej pory - to wrażenie jedynie narasta

I nawet bez jakiejś specjalnej zachęty zachowaliśmy się jak milczące owce - nawiązanie, żartem, do znanego filmu. Ale napisałem w tytule posta o baranach - bo na obietnice oszusta może się nabrać tylko baran, nie owca ;-) A pan dyrektor nie uwiarygodnił się w żadne sposób, Pewnie liczył na to, że posiedzi, podupczy - i popasożytuje. A tu nas trzech siedzi przy kompach, robi swoje prace i nie zauważa go. Skupiona robota. Dyrektor w odstawce. Nikt go nie zauważa.

Nie trzeba było 10 minut aby pan dyrektor się nie zwinął. Ubrał się i wyszedł. Kumpel, do którego pan dyrektor się tak zalecał, zapytał go czemu już idzie - a ten odparł mu, że nie będzie tu sam siedział. I poszedł - a na naszych twarzach zagościły uśmieszki. Wyszliśmy potem na balkon na fajkę i obserwowaliśmy jak to stworzenie idzie - jakby trochę przygarbione. Biedactwo, pasożyt odpadł od żywiciela.

Jedyna korzyść jest taka, że od kolejnego Opowiadacza Wspaniałych Nowin będziemy wymagali znacznie szybszej autoryzacji - kto wie czy już nie na pierwszym spotkaniu ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz