piątek, 1 lutego 2013

Dyrektor

listopad 2012
Po Chomiku, który u nas mieszkał, poznaliśmy Dyrektora. Tak go nazwaliśmy, choć na 99% żadnym dyrektorem nie był. A kreował się na dyrektora w jednej z sieci hoteli w Polsce. Teoretycznie mógł być tym dyrektorem, ale jakoś nigdy nie potrafił tego udowodnić, a po kilku dniach same jego obiecanki niewiele już znaczyły.

A naobiecywał nam masę rzeczy - włącznie z pomocą w płaceniu czynszu i znalezieniu pracy. Jednak nie poszły za tym żadne czyny. Układał z nami długą listę zakupów w IKEI różnego sprzętu (za jakie kilkaset złotych) ale nigdy na te zakupi nie pojechaliśmy. Miał skombinować kasę na czynsz i nie było jej widać. Miał nam pomoc robić imprezę - ale zawiódł.

Najciekawsze, że było gdy minął kolejny zapowiedziany przez niego termin udzielenia nam pomocy i zapytaliśmy go SMS-ami o to kiedy można się jej spodziewać. Daliśmy mu zarazem do zrozumienia że nie wierzymy w prawdziwość jego opowieści o tym kim jest i co może nam zaoferować - a on zaczął obrażać się przez SMS na nas. Nie napisałem mu tego aby nie dawać mu podpowiedzi - ale to typowa reakcja oszusta, który chce się oderwać od oszukiwanego, właśnie udając obrażenie.

Jedyny pozytyw, że pan Dyrektor nie kosztował nas nic - po prostu kilka nocy przesiedział i uprawiał seks z jednym z kumpli. Przynajmniej więc nie straciliśmy kasy ani też nie ukradł nam niczego. Po prostu miśkowaty facet, który by nie maił może za wielkiego powodzenia na dzień dobry i mami innych opowieściami kim jest i jakie złote góry może oferować.

Przynajmniej wyszło to bezkosztowo jeśli nie liczyć zużytych gumek ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz