sobota, 23 lutego 2013

Bez ciśnienia

5 grudnia 2012
Pojechaliśmy sobie kilometr czy dwa dalej i zjechaliśmy w małą drogę, a potem z niej w las. Ciemno, droga leśna - jak wiadomo - kręta i wąska. Trochę stresująca, szczególnie gdy ocierały się o auto gałęzie. Ale Paweł znał drogę, zresztą ten las był też w części własnością jego rodziny, więc był na swoim. Niedawno wycinali drzewo a opał. Dojechałem do małej polanki, wykręciłem i zaparkowałem. Nie włączyłem oświetlenia kabiny, aby nie wyczerpywać akumulatora - poświeciła nam nawigacja.

Rozmowa zaczęła się jakoś mało płynnie. To nie było terkotanie bez naoliwienia. Ale uderzyło mnie coś zupełnie innego. Ogromny spokój i absolutny brak ciśnienia, bo obu stronach. Brak ciśnienia na seks, na emocjonalne napalenie się. Bardzo pozytywny brak ciśnienia. Taki ogromny, kojący spokój.

Nie wiem jak długo gadaliśmy i o czym. Po prostu wiem, że gadaliśmy bez ciśnienia. A potem postanowiliśmy że Paweł pojedzie ze mną do Warszawy. Wpadł do domu po torbę, bez żadnych ubrań, bo obiecałem mu, że odwiozę go jutro do domu. I pojechaliśmy do mnie. Też bez ciśnienia. 

Jeszcze nigdy nie spotkałem się z kimś na takim ogromnym, spokojnym luzie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz