środa, 2 stycznia 2013

Drwina losu

wrzesień 2012
Pisałem niedawno o pozytywnym znaku - o 15 złotych w gotówce jakie mi zostały po wysłaniu listu poleconego a starczyły na wejściówkę ze mną i moim chłopakiem do Toro na nasz wspólny wypad, a jego pierwszą w życiu wizytę w klubie. Okazało się, jak to w Mojej z Bogiem relacji nie raz bywa, że Pan Bóg wciska mi często w życiu szpilki, dla zrównoważenia pozytywów którymi mnie hojnie obdarza.

Poszedłem do sklepu mając świadomość że mam na koncie 9 złotych. I zrobiłem zakupów tak aby się zmieściły w tym limicie. Dlatego zdziwiło mnie gdy okazało się, że karta płatnicza nie może być autoryzowana. Trzy razy próbowałem i nic - musiałem zostawić towar ze wstydem. Poszedłem do bankomatu aby sprawdzić stan konta - może coś drobnego ubyło. I okazało się  że na koncie zostały dosłownie grosze!

W domu dopiero okazało się na czym polegał haczyk. Poczta Polska wpłaciła mi 20 złotych i dała 15 złotych reszty do Toro, ale zabrała mi 9,50 złotych prowizji! Aż cud że starczyło na wypłatę i prowizję. Ale nie starczyło już na zakupy. I spędziłem weekend o suchym pysku... Taka mała złośliwość losu a zarazem szczęście w nieszczęściu że na tę prowizję starczyło.

Ale wolę już nieszczęścia w drobnych sprawach niż wielkich ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz