czwartek, 17 stycznia 2013

Deszczowa ciota

16 października 2012
Deszczowy dzień. Pada i jest mokro - jesienna plucha, choć nie jest aż tak zimo jakby mogło być w listopadzie. Czyli nie jest tak źle, ale też nie jest tak dobrze. Coś pośrodku. I w ten wypośrodkowany dzień poznałem na czacie chłopaka, który być może szuka kogoś do związku i zamieszkania razem. I postanowiłem się z nim spotkać. I - jak się potem okazało - popełniłem serię błędów, o których chciałbym napisać.

Po pierwsze - zauważyłem w rumowie przez telefon że chłopak ma ciotowaty głos. Ale nie spodziewałem się, że jest taką szczupłą ciotą, z torebką i apaszką. Po drugie - podjechałem z nim na miasto do miejsca gdzie miał oddać coś pożyczonego - a była pora korków, zaś ja jechałem na rezerwie paliwa. I czułem jak benzyna się spala a czas ucieka. Zrobiłem mu uprzejmość w nadziei poznania go.

Dojechaliśmy na miejsce. Wyszedłem z garażu aby wpaść do sklepu coś kupić po drodze. Pobiegłem w przód, bo lało. Stoję w sklepie zajmując kolejkę i czekam na niego, aby mnie zluzował. A jego nie ma. Wychodzę ze sklepu - nie ma go. Dzwonię - nic. Wreszcie po kilku minutach przychodzi SMS z informacją, że on jednak pojedzie do domu. Nawet się nie pożegnał tym SMS-em. Ciota podkuliła ogon pod siebie i uciekła. Jego sprawa - niech moknie.

Oczywisty ale przećwiczony na własnej skórze wniosek jest zaś taki, że nie opłaca się w korkach jechać po kogoś autem - lepiej niech sam przyjedzie komunikacją miejską, będzie szybciej ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz