poniedziałek, 24 grudnia 2012

Opowieść wigilijna

sierpień 2012
Pisałem swego czasu cykl relacji z majowego poznawania pewnego 18-latka - w czasie pierwszych dni długiego weekendu majowego. I ten gość wreszcie do ans przyjechał, po wielu kontaktach i odkładaniach terminu z przyczyn obiektywnych. Ile się rozpisywał w SMS-ach o seksie jaki mnie i jego czeka. Już miałem na ten seks apetyt.

Ale do niczego takiego nie doszło. Słowa i słowa jedynie. Za to mój gość zaczął się coraz bliżej mieć do chłopaka który u mnie zamieszkał jako współlokator. Nawet kochali się pierwszej nocy. A mnie było smutno, że oni się mają ku sobie a ja siedzę sam. 

Ale dobry Bóg wkrótce zafundował mi lepsze emocje. Nasz gość sprawdzał obrączki w necie i postanowiłem mu pokazać moją złotą i pamiątkową rodzinną, mającą już 113 lat. I nie było jej w biurku!!! Podobnie znikł z szuflady mój złoty krzyżyk. Chłopak przypomniał sobie, że krzyży w lombardzie sprzedawał pan hrabia jak z nim pewnego razu poszedł na miasto. I bardzo prosił aby mnie o tym nie mówić. Zatem ten buc okazał się złodziejem i ukradł jeszcze moją rodzinną pamiątkę.

A wcześniej znikły mi pięknie wykonane pamiątkowe moje własne obcinacze do paznokci i maszynka do golenia Brauna ale o to podejrzewam innych gościnnych współlokatorów. Czyżby do trzech razy sztuka? Co jeszcze może zginąć? Pal diabli przedmioty materialne. Ale serce boli gdy giną przedmioty pamiątkowe, których wartość jest ponadmaterialna...

Poczułem się jakby ktoś mnie opluł i spoliczkował...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz