29 stycznia 2012
Spontanu ciąg dalszy. Postanowiłem kupić dla nas parę obrączek, choć przecież nadal się poznajemy, znamy się dopiero kilka dni, i nie wiemy jeszcze na pewno czy nam się razem uda. Ale może właśnie się uda dlatego, że jesteśmy tacy spontaniczni. I zamówiłem tym razem obrączki, po raz pierwszy, za granicą, w amerykańskim sklepie. Przez to są mniej charakterystyczne niż te dostępne w Polsce.
Więc traktujemy te niekompletne już nie jako obrączki, ale jako sygnety. I formalnie nimi są, bo tak były opisane w Prideshopie gdzie je kupowałem. A obrączki przyszły po mniej więcej tygodniu. Teraz, gdy mamy te satynowe na co dzień, a bursztynowe dodatkowo na imprezy. Jedną obrączkę, nawet taką zagraniczną, mógłby mieć ktoś inny, ale dwóch rożnych na raz - już raczej nikt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz