5 stycznia 2012
Lissek miło mnie zaskoczył. Trzeciego grudnia bowiem powiedział, że przyjedzie w piątek, kiedy ma dzień wolny, do Warszawy - a w niedzielę pojedzie do Łodzi na casting do jakiegoś programu. Poradziłem mu aby sobie spokojnie ustawił jakieś spotkanie ze znajomymi w stolicy, bo ja spotkam go jak już wyjdę od dziecka około 19.30. I będziemy mieli weekend, a przynajmniej sobotę, dla siebie. zaskoczenie jest mile, bo zupełnie nie planowaliśmy tego weekendu razem ;-)
Ale wczoraj Lissek ucieszył mnie jeszcze bardziej, bo powiedział, że skoro piątek jest wolny, to przyjedzie dziś wieczorem. I mamy dla siebie znaczną cześć piątku wolnego (bo przecież będę się jak co dzień zajmował dzieckiem) oraz całą sobotę. Ale potem okazało się, że będzie tylko lepiej. W domu bowiem się wododziałem, że dziś nie muszę odbierać synka ze szkoły, bo odbiera go mama kolegi z klasy zabierając na kinder imprezę. A jutro - o czym jako Mały Kretyn się nie dowiedziałem - jest przecież święto Trzech Króli - i dlatego Lissek nie ma lekcji. Zatem jutro też nie muszę iść po dziecko.
No to mamy wolną dzisiejszą noc, cały piątek i sobotę oraz cześć niedzieli. Faktyczny długi weekend - nie tylko kalendarzowy (święto) ale także nasz osobisty. Bardzo cenny, bo potrzebujemy tego czasu aby się poznać i sobie zaufać. Znamy się tylko tydzień a już wiemy, że chcemy się sprawdzić ze sobą. Wolę polityczną mamy, ale teraz pozostaje właśnie owo sprawdzenie się ;-) A ja obieram to jako ewidentny znak od Boga - który jest dla nas bardzo przyjazny i świadczy o tym, że warto poznawać tego chłopaka :-)
Nareszcie nawet Niebo jest po naszej stronie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz