30 grudnia 2011
Kiedy jechałem samochodem z Lisskiem zapaliła mi się kontrola silnika na tablicy wskaźników samochodu. Coś nie tak jest - ale nie dziwi mnie to. Ta kontrolka się zapala od jakich 2-3 lat, a ostatnio przez dłuższy czas zgasła, i to mnie bardziej zdziwiło ;-) Ale w czasie jazdy z Lisskiem zastanawiam się czy ta kontrolka, to nie znak od Boga, że coś z tym chłopakiem jest nie tak. Żebym uważał. A zaraz potem niebieska dioda w rozgałęziaczu gniazda zapalniczki samochodowej zaczęła migotać jakby miała się przepalić - ale zasilanie z zapalniczki było przekazywane normalnie.
Zacząłem się zastanawiać czy i jakie to mogą być znaki. Pozytywne czy negatywne? Czy mam uważać na tego chłopaka, czy może wręcz przeciwnie, zaufać mu? Jestem zawsze w konfuzji, gdy takie znaki się pojawiają, bo one bardzo często się sprawdzają. A więc zdawałoby się, że racjonalnie naiwna wiara w nie - ma jednak racjonalne uzasadnienie. I nie wiem co o tym wszystkim sądzić. Potrzebuję po prostu dalszych punktów zaczepienia, aby zorientować się w którą stronę biegnie linia.
Na razie wróciłem do Warszawy sam. Po przyjeździe ogarnąłem się - akurat na złość 4 czy 5 osób zagadało mnie na GG. Zostawiłem w domu telefon na który maila dzwonić koleżanka z potwierdzeniem imprezy sylwestrowej, ale nie było tam telefonu od niej. Był jakiś SMS od kogoś, kto mnie chciał poznać z ogłoszenia, odpisałem mu podając GG ale nie zgłosił się nikt na GG, kto powołałby się na SMS. Popracowałem przy moim blogu. A potem poszedłem spać.
Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień i potem cały Nowy Rok ;-)
Jejć ja się coraz częściej ekscytuję tym blogiem... Jest jakiś hardcorowy ;-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, hardkorowy. Bo jak inaczej, na boga, nazwać doszukiwanie się "znaku od boga" w kontrolce i diodzie? Irracjonalna wiara w nadprzyrodzone, boskie moce rzeczy martwych...
OdpowiedzUsuń