2 stycznia 2012
Zawiozłem Lisska do centrum. Miał jechać busem do Miasta Z, ale jakoś przy mnie nie kupił biletu i nie wsiadł. Niby miał spotkać się z koleżanką, ale zaczynałem nabierać podejrzeń, że może być oszustem. Ciągle nie umiem tego określić - ciągle wszystko jest niejednoznaczne. Pewne szczegóły przemawiają za uczciwością Lisska, ale pro forma muszę brać pod uwagę i drugą możliwość.
Dlatego tak ważne są dla mnie znaki "od Boga", które pomogą mi psychicznie się zorientować w sytuacji. Pierwszym takim znakiem było to, że zapomniałem dokumentów samochodowych gdy szliśmy z Lisskiem do auta. Musiałem się po nie wracać. Uznałem to za dobry znak - zakręcony jestem na punkcie Lisska i zapominam. A nie byłbym zakręcony, gdybym intuicyjnie czuł że nie ma dobrych zamiarów. Mam więc nadzieję, że ten chłopak jest w porządku.
Gdy wracałem z odwiezienia go, miałem jednak rozumowo liczne obawy co do jego uczciwości. Przydałyby się nowe znaki. Poszedłem do domu z garażu i rozpakowałem się, między innymi wyjmując telefony. I znów zapomniałem wziąć, tym razem telefonu z auta. I to tego, z którego rozmawiam z Lisskiem. Wróciłem się więc do garażu. I znów zapomniałem - wziąć kluczyki od auta! A więc wróciłem się z wracania. I tym razem klucz wziąłem, a telefon przyniosłem.
Trzy zakręcenia, trzy zapomnienia, trzy znaki - mam nadzieję, że jednak będzie dobrze ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz