1 stycznia 2012
Z Lisskiem już dwa razy się nie dogadałem. Za pierwszym razem przyjechałem po niego aby go zabrać do Warszawy, ale nie mógł jechać. Za drugim razem przyjechałem do niego na Sylwestra - ale się nie udało. A teraz pojechałem do niego po raz trzeci, do Miasta Y a potem jeszcze do Miasta X, aby zabrać go już do Warszawy, bo sam nie był w stanie znaleźć autostopu do stolicy, w co akurat wierzę. No więc pojechałem.
Przywiozłem Lisska do Warszawy. Czyżby wreszcie sądzone nam było zamieszkać razem i sprawdzić się? Niestety, nie dogadaliśmy się po raz trzeci :-) Tym razem Lissek niepotrzebnie mechanicznie potwierdził moje zapytanie w czasie rozmowy na czacie, czy uczy się zaocznie - napisał bowiem, że ma wiele czasu a ja spytałem o zaoczną naukę. Okazuje się jednak, że uczy się w szkole dziennej, w rodzimym Mieście Z. A więc aby się przenieść do Warszawy musi przenieść szkołę i rentę edukacyjną, którą otrzymuje od opieki społecznej.
Zatem Lissek wyjedzie jutro załatwiać sprawy. Jedyne co - to zostawia ciuchy u mnie. Za to pożyczył nieużywane przeze mnie duże słuchawki. I mam nadzieję, że okaże się uczciwym chłopakiem, a nie kolejnym oszustem czy złodziejem. Na razie nie jestem w stanie zdiagnozować jego zamiarów - ciągle na dwoje babka wróży. Dlatego chętnie będę się zdawał na rożne znaki. W przypadku niewiedzy znaki są dobre przynajmniej jako metoda samooszukiwania się ;-)
Zatem czas pokaże czy będziemy razem, czy nie ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz