28 grudnia 2011
W wigilię 24 grudnia w nocy gadałem z Tomkiem, który się do dziś nie odezwał, a miał w środę przyjechać do mnie do Warszawy. Został więc uznany za bajkopisarza. A w nocy 28 grudnia poznałem 19-latka z Olsztyna, też Tomka, którego nazwałem Tomkiem 2.0. I rozmowa z tym chłopakiem była tak cudowna, że aż bolesna. Bo pasowało nam wszystko w uczuciowości i charakterze. Zastanawiałem się więc gdzie tkwi haczyk od losu - bo to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe.
Sceptycyzm w takich przypadkach jest jak najbardziej uzasadniony. Bajkopisarze lubią pisać w sposób bardzo sugestywny i dostosowywać się do oczekiwań rozmówcy. Kto wie czy nie walą sobie dyskretnie konia w czasie takiej pisaniny. Myśmy gadali około 4-5 rano i nagle po moim opisie chłopak przestał się odzywać. Może po prostu zwalił konia i spełniony poszedł spać. Niestety, ale w rozmowie z gejem takie wytłumaczenie ma sens...
I jak się nie odezwał - na GG - od tego momentu, to już nie napisał więcej. I raczej nie spodziewam się aby napisał. Chyba, że będzie miał jakieś racjonalne wytłumaczenie - na przykład że zawiesił mu się Internet i nie mógł się ze mną skontaktować. Ale raczej nie sądzę aby taki wypadek miał miejsce. Raczej spodziewam się kolejnego bajkopisarza. I najgorsze jest w tym to, że tylko tracę czas na takie rozmowy, niby fajne - ale puste, bo bez żadnej kontynuacji znajomości. Kiedy ta pusta passa się skończy?
Teoretycznie możliwe jest, że wszyscy ci bajkopisarze naprawdę mieli ważne powody aby się nie odzywać i nagle się do mnie zgłoszą na raz - ale wtedy od przybytku głowa nie zaboli ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz