Trafił mi się na czacie obiecujący po nicku rozmówca - maił nick "Warszawa Związek" - więc go zagadałem. Okazało się, że to ktoś z kim już kiedyś rozmawiałem i nie był zainteresowany poznawaniem się. To nie zdziwiło mnie w żadnym stopniu, bo normalne, że z wieloma ludźmi, z którymi już gadałem, nic się nie udało, i przy ponownej rozmowie się także nie uda. Tym razem jednak rozmówca mnie zaskoczył.
Otóż on uznał mnie za bardzo nieprzewidywalnego, który kilka raz do doku poznaje chłopaków i zakochuje się. W związku z tym nie ma sensu się ze mną zaznajamiać. Z zewnątrz to może tak oczywiście wyglądać. W związku z tym zrobiłem swój własny mały rachunek sumienia. Mój błąd polegał na tym, że nieraz za szybko i zbyt entuzjastycznie ogłaszałem się ze związkiem, a potem się to kończyło. Ale obserwując na przykład znajomych na Kumpello widzę, że to jest często spotykana sytuacja. Tyle, że oni często piszą entuzjastyczne opisy statusowe, a ja tylko zmieniałem stan związku i modyfikowałem opis.
Niestety, nie z każdym się udaje, a ja zdaję sobie sprawę z tego, że cześć poprzednich poszukań była robiona na błędnych zasadach - co z góry wykluczało sukces, albo go mocno ograniczało. Stąd też te niepowodzenia. Najpewniej jednak pokutuje w środowisku pogląd, że ci, którzy mają wielu partnerów są lekkoduchami. A niekoniecznie tak musi być. Po prostu kto szuka intensywnie, ten także popełnia wiele błędów - to jest konieczna cena.
Mój rozmówca szuka chyba jakiegoś niedoścignionego ideału. Kogoś chyba całkowicie dziewiczego ze swoją historią gejowską - oczywiście żartuję. Ale widać strasznie się obawia tych swoich wyimaginowanych nieprzewidywalności, które tak hojnie innym przypisuje. Mnie od razu zapewnił, że nikogo nie znajdę. Ciekawe czy wykupił na to stwierdzenie licencję od samego Pana Boga? Nazwałem go mądralą po godzinach, rodzajem działającego na własny rachunek kaznodziei.
Głupota nie polega jedynie ka kretynizmie samego człowieka - także na kretyńskich wnioskowaniach ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz