3-4 grudnia 2011
Miałem zamiar, po tych nieszczęściach jakie mnie spotkały, odreagować i pierdolić się przez weekend z jakimś chłopakiem. Ale nie miałem z kim. Więc postanowiłem tego kogoś poszukać. I szukałem cały weekend. W efekcie znalazłem dwie osoby potencjalnie nadające się na partnera. I w końcu nikogo do seksu, ale tego akurat nie żałuję.
Jedną z tych osób był chłopak z Warszawy, 19 lat, robiący w tym roku maturę. Drugim był chłopak z Częstochowy, który ma 20 lat i znam go od 8 miesięcy gdy się poznaliśmy po raz pierwszy na Fellow, w 4 dni po założeniu przeze mnie tam profilu. Nie utrzymywaliśmy kontaktu przez cały czas, ale on odnalazł mnie na Kumpello. Gadaliśmy na Skype z kamerką. Ale z niego zrobiło się ciacho ;-) Ma wdzięk i urok i zero przesłodzonego do znudzenia wyglądu pustych modeli. Nie muszę dodawać co mam ochotę z nim robić długo i namiętnie. A co ciekawsze on raczej ma zamiar to samo robić ze mną ;-)
Poszedł po maturze do pracy, a nie na studia, więc jest znacznie swobodniejszy niż student, związany z uczelnią. Na dodatek zapowiada się, że święta spędzać musiałby sam lub z siostrą. Ojciec jego niestety nie żyje a mama jedzie za granicę w tym czasie. Oczywiście zaprosiłem go do siebie - też będę sam. To bądźmy sami we dwóch ;-) I zaczynam na świat od razu patrzeć bardziej optymistycznie.
W sumie to poznałem w nocy z niedzieli na poniedziałek chłopaka gotowego na seks - a zarazem niegłupiego - i już miałem chęć jednak ulec pokusie. Ale pomyślałem o moim koledze z Częstochowy i kiedy tamten chłopak (nie mogąc się zdecydować czy ma jechać do mnie na seks, czy nie) poszedł do łazienki zostawiając mnie na GG - napisałem mu, że muli mnie strasznie i idę spać, a rozmowę dokończymy jutro. I zamknąłem GG. Najpierw sprawdzę tego, którego znam już 270 dni. Potem będę się martwić innymi.
Zatem grudzień, mimo fatalnego złodziejskiego początku, zaczyna się jednak bardzo optymistycznie ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz