sobota, 24 marca 2012

Kto w nocy wstaje...

23/24 grudnia 2011
W piątek gadałem na czatach aby kogoś poznać, może na wspólne spędzenie Wigilii, ale nikogo nie znalazłem. Miałem ciężki dzień - poprzedniej nocy do godziny 3 walczyłem z reinstalacją Office, które zwieszało się akurat wtedy gdy miałem pracę do wykonania. Potem gdy Office już zadziałało, walczyłem z polskim sprawdzaniem pisowni. Wreszcie i to się udało ustawić. Więc zrobiłem moją pracę i potem, po otrzymaniu wskazówek, poprawiłem ją jeszcze w ciągu dnia. Przespałem ze 3 godziny za dnia i wstałem po południu.

Na czacie nikogo ciekawego, więc poszedłem spać o 20.30. Ale obudziłem się około północy, po kilku godzinach snu, które mi wystarczyły. Wszedłem na czata. I zagadał mnie chłopak o nicku "Wawa21starszego!". Po pierwsze, sam się przedstawił, ma na imię Tomek - jak mój pierwszy chłopak. Tylko nieco inny znak zodiaku, ale też bardzo przyjazny - ryby. Okazało się, że pochodzi z okolic Poznania, ale może przyjechać po świętach do Warszawy, więc dlatego ma warszawski nick. Spodobała mu się moja szczerość i otwartość w rozmowie. Doceniam to, ale to przecież oczywiste - skoro się szuka kogoś do wspólnego życia, to trzeba mu powiedzieć szczerze o sobie :-)

Od razu uwiarygodnił się przysyłając mi swoje zdjęcia. Jest po prostu cudowny, ma chłopięce rysy twarzy, ale też dojrzałość na niej, którą podkreślają kości policzkowe. Ma śliczne bursztynowe oczy i brwi. Ma usta które już sobie wyobraziłem na moich. Szyję, którą chciałbym od razu pieścić. Jest ślicznym sympatycznym chłopakiem. Robi szkołę zaocznie, jest nie uwiązany nauką. Ma 20 lat, niedługo 21. Pogadaliśmy przez telefon chyba z godzinę lub półtorej. I umówiliśmy się na wtorek czy środę po świętach na spotkanie w Warszawie. Oczywiście nie muszę mówić, że on mnie zaakceptował z wyglądu. Szuka zresztą, jak pokazuje jego nick, starszych.

Szkoda tylko, że święta spędzę sam. Ale poznałem nowego chłopaka, kto wie czy nie ostatecznego, w Wigilię. Bo była już 3 w nocy gdy się pożegnaliśmy. To chyba jest symboliczne. A przede wszystkim, jak mało brakowało abym - całkiem dosłownie - przespał tę znajomość. Jednak wstałem około północy i siadłem do czata. Było zdecydowanie warto! I mam nadzieję, że będzie warto gdy się spotkamy i poznamy w realu, a kto wie może razem spędzimy sylwestra.

Kto w nocy wstaje, temu miłość się kraje ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz