10 listopada 2011
Dzwoniliśmy, po dwóch dniach, do naszego cioto-złodzieja - oczywiście nie odebrał. Jest czwartek, za chwilę długi weekend. Poczekamy jeszcze do poniedziałku i ostatecznie zamkniemy sprawę. Czyli uznamy go oficjalnie za kłamcę i złodzieja. Co jednak nie znaczy, że będziemy to propagowali na prawo i lewo. Po prostu ten oszust jest u nas skończony i każdemu kto się z nim styka lub z nim kontaktuje możemy, na specjalne życzenie, przedstawić jego sprawę. I tyle.
Przy okazji wyszło na jaw, że cioto-złodziej nie tylko zabrał wszystkie ważniejsze swoje rzeczy, zostawiając tak naprawdę resztki, ale dodatkowo ukradł jeden z moich dezodorantów. Strata oczywiście niewielka, ale nie chodzi tu o pieniądze, lecz o zasady. I o jego bezczelność.
Ciekawostka - niby się spieszył na mityczne nagranie, ale dyplom udziału w konkursie Drag Queen w Le Garage pracowicie zabrał. To pokazuje, że planowo się wtedy przepakował i że był już zdecydowany nie wracać po resztę rzeczy. A to pośrednio ostatecznie potwierdza nasze przypuszczenie, że jest złodziejem.
Olewamy go, bo nie warto się im już dłużej zajmować. Ciekawy case z tego wyszedł, opublikowany równo w 3 miesiące po dacie zdarzenia - to akurat przypadek :-)
Liczy się to aby iść do przodu. A nim niech się zajmie los, który potrafi skutecznie karać. To już nie nasza sprawa i nie nasze zmartwienie. My mamy siebie :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz