piątek, 27 stycznia 2012

Pokłosie partnerskiej rozmowy

Zapuściłem czata w nocy z nietypowym nickiem zawierającym słowo "partnera" - normalnie mam w nicku słowo "chłopaka" aby dojrzali faceci mnie nie zaczepiali. Bo wobec nich jestem na ogół emocjonalnie zablokowany i nici ze znajomości. I pierwszy zapukał, o zgrozo, facet o nicku zawierającym pytanie o związek, ale wiek 40 lat.

Zacząłem z nim rozmowę normalnie, ale szybko zaczęła chłodnąć. On się pokazał jako ktoś kto w ciągu 5 lat miał 2 próby związku. Ja w ciągu 7 lat maiłem kilka dużych prób (nieraz po kilka miesięcy) i kilkadziesiąt przymiarek. Działam intensywnie. Napisałem mu o 50 tysiącach rozmów i o procencie wartościowych, który wyliczyłem. On napisał, że jest ostrożny a ja na to, że mam procedury zabezpieczające przed błędami poznawania. Wypytywał mnie o nie, ale wymijająco odpowiedziałem, bo nie chcę robić każdemu szkolenia.

Potem oczywiście zadeklarował, że nie ma to jak spotkanie w realu. Starsi panowie lubią real, widać się boją że w necie okażą się za słabi w rozmowie, a w realu nadrobią może solaryjną opalenizną. Ja się za starszego pana nie uważam i jestem dzieckiem Internetu. Wolę internetową wygodę wstępnej selekcji i wstępnego poznawania ludzi, niż siorbanie kawy w realu. Napisałem, że mam praktyczne marketingowe podejście i rozwinąłem temat. Na to facet zaczął po prostu pierdolić. Napisał, że mam "naukowe podejście". To oznaczało, że nie ma już nic do powiedzenia, tylko takie pierdółki. I faktycznie niedługo potem się wyłączył życząc mi powodzenia.

Tak to jest z dojrzałymi. Przynajmniej młodzi nie pierdolą takich głupot w stylu och ach jaki ty zorganizowany, jaki ty odważny, jakie ty masz naukowe metody. I za to ich lubię. Młodych oczywiście ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz