31 października 2011
Wczoraj
pisałem o ramach i sinusoidach oraz o odnowieniu kontaktu z moim byłym.
I o tym, że spontanicznie postanowił do mnie przyjechać. A ja nie byłem
pewny czy przyjedzie, bo podał złą godzinę przyjazdu pociągu i zły
telefon. No więc nie przyjechał...
A mówiąc dokładniej - nie przyjechał o godzinie 22 jak
zapowiedział, ale około 20. I to było racjonalne, bo pociąg nie jedzie
11 godzin ze Śląska. A telefon - po prostu podał przez pomyłkę swojej
kumpeli. Dobrze, że nie mogłem go doładować kodem z Orange POP - ale by
się kumpela ucieszyła ;-)
I po prostu zaczęliśmy wszystko od początku. Po dwóch latach i 4 dniach
od pierwszego spotkania. Sprawdziłem, było dokładnie 26 października
2009. No cóż, nie wstrzeliliśmy się ładnie z idealną rocznicę, jak
podczas spotkania z moim pierwszym w ten sam dzień po 7 latach. Ale nie
można oczekiwać tak idealnego zgrania ;-)
Zatem
spotykamy się w dwa lata i 4 dni od naszego poznania. I tym razem
spontan był po stronię Rodiego. To w wariackich spontanach jest teraz 1:1... :-)
Romantycznie po 2Y 4D.
OdpowiedzUsuńCzekam, jak rozegra dalej się ta historia.