środa, 30 listopada 2011

Wina komputera?

Zabawne jest gdy politycy się idiotycznie tłumaczą ze swoich przewin, jak zawsze udając mądrych. Ale o wiele idiotyczniej jest, gdy tak samo tłumaczy się zwykły człowiek, nie mający aureoli polityka. A takim tłumaczeniem jest, dla mnie kompletnie idiotyczne, wyjaśnianie braku zdjęcia swojej własnej osoby - posiadaniem od niedawna komputera. Nieważne, czy nowego, czy kolejnego. Jeśli ktoś miał swoje zdjęcia, to zapewne je zarchiwizował na jakiejś płycie CD albo na pendrive - więc wgranie ich do nowego komputera nie powinno stanowić problemu.

Raczej bym w takiej sytuacji podejrzewał po prostu złą wolę. Ktoś nie chce pokazywać swoich zdjęć - bo się boi, okłamując najbliższych. Albo nie zdaje sobie sprawy z tego, że wypada odpowiedzieć pokazaniem siebie gdy ktoś innym jemu się pokazał. W każdym razie, z mojego punktu widzenia, to oczywiście zatrzymuje proces poznawania takiej osoby i sprawia, że do momentu akceptacji jego zdjęcia nie da się nic więcej zrobić.

Zadziwiające jest, że ludzie pochopnie deklarują chęć spotkania się - są bardzo chętnie - ale gdy okazuje się, że nie dojdzie do spotkania z powodu niedopełnienia wymiany zdjęć - to równie łatwo zamykają okno rozmowy. To pokazuje, że ich radosne deklaracje były kompletnie puste i nieodpowiedzialne. Po prostu mieli nadzieję na trafienie jelenia, który spotka się z nimi w ciemno. A dla mnie to przynajmniej temat na blogowego posta - więc nie do końca stracony ;-)

A wniosek? Traktujesz innych poważnie pokazując im swoje zdjęcie - to oczekuj tego w zamian ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz