sobota, 29 października 2011

Drag Queen

29 lipca 2011
Na wieczór postanowiliśmy pojechać z kolegą na imprezę do Le Garage. To byłby już mój czwarty wstęp do lokalu gejowskiego. Można dotychczasowe wymieniać na palcach jednej ręki. Ale o nich napiszę w następnym poście.

Zgodnie z moją sugestią zbudowaliśmy mini paczkę na to wyjście. Wzięliśmy jedną koleżankę mojego chłopaka z dawnej pracy, zadzwoniliśmy do pary jego przyjaciół gejów. I wybraliśmy się w piątkę.

Nowy lokal - jak to nowy lokal. Wrażenie jest takie, że jest bardzo nieduży. Sam lokal jest mikroskopijny, ale sytuację ratuje piwny ogródek. Scena też niewielka. Drinki, jak to w lokalach, drogie. Piwo półlitrowe za 8 złotych. Ale wiadomo, że na drinkach takie lokale zarabiają najwięcej. Na kawie czy herbacie zresztą także. Pracowałem też w branży szkoleniowej, robiącej szkolenia także dla personelu restauracji - więc wiem jakie stosują sztuczki, aby naciąć klienta na kasę ;-)

Dzięki temu, że nie byłem sam, ani jedynie z jednym towarzyszem, to jakoś się w tym Le Garage odnalazłem, tym bardziej, że miałem ulgową sytuację. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami zabrałem po półtorej godzinie koleżankę do domu, a potem wróciłem do siebie przespać się. Miałem około 3 w nocy pojechać po niego. Nie martwiło mnie to, że będzie sam - uznałem to za zaletę. W końcu nie widział się z ludźmi rok, warto aby sam z nimi pogadał. A ja mogę odpocząć od tego lokalu i dymu ;-)

Czwarty raz w lokalu gejowskim zaliczony. A o trzech poprzednich warto napisać osobnego posta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz