sobota, 16 lipca 2011

#060 - korespondencja miłosna

Dziś o mojej korespondencji w odpowiedzi na anons jednego szukającego miłości chłopaka z Kielc, zamieszczonego na Gayromeo. Mój inicjalny list był dość długi, ale ciekawa jest dopiero następująca później korespondencja z tym chłopakiem. Ująłem ją w formie czatowego dialogu, którego naprzemienne kwestie oznaczają kolejne moje i jego maile.

Oznaczenia: jego mail / mój mail
- a gdzie ty mieszkasz?
- Warszawa
- i chcesz się teraz spotkać w Kielcach? 
- w weekend powinienem mieć czas, teraz w ciągu tygodnia nie wiem czy będę w stanie 
- no to po co piszesz skoro nie jesteś w stanie, z psychiatryka piszesz???
- a ty myślisz że każdy jest jak pogotowie ratunkowe aby do ciebie jechać z chwili na chwilę? takie myślenie się faktycznie nadaje do psychiatryka :-)
- nadaje się do psychiatryka to, że dałem kolejny anons i napisało 5 osób z czego żadna dzisiaj nie może się spotkać
5 osób to i tak dużo jak na anonse w kategorii nie szukania szybkiego seksu
- to jakby sprzedać 5 biletów na ambitny film :)
- nie dziw się że się nie mogą spotkać, szczególnie jeśli są jak ja w Warszawie i nie mają czasu z gumy... nawet ktoś w Kielcach pewnie mógłby się z tobą spotkać dopiero wieczorem po pracy, ale ktoś kto potrzebuje 2-3 h na dojazd w jedną stronę nie ma takiego luksusu jak ktoś z twojego miasta :-)
- to tak jakby wydrukować/podrobić na drukarce atramentowej 5 biletów do kina
- niby są, ale gówno warte...
- genialne porównanie :-) w rzeczy samej
- na moim blogu napisałem kiedyś posta o false mail chyba tak się to tytułowało
- o wiadomościach i kontaktach dających nadzieję a tak naprawdę będących szumem informacyjnym
- ale to dotyczy bardziej osób z którymi się już znam, mam mail na Fellow, cieszę się że może ktoś mnie chce poznać a to tylko stary znajomy pisze miły mail, rozumiesz o co biega?
- niestety jak się poznaje ludzi to taka dywersja informacyjna się pojawia
- sorry koleś, nie mam czasu na czytanie tych bzdur
- pisze teraz list do pracodawcy
- i chce się dowiedzieć jak idą interesy w Warszawie
- naprawdę nie mam czasu czytać i przewalać się mailami
- MAM CZAS TYLKO NA SPOTKANIE
Na tym zakończyłem korespondencję.

I coś mi zaświtało w głowie, że już kiedyś mnie podobnie ktoś z Kielc potraktował - taki niby mega konkret szukający na szybkie spotkanie, najlepiej z samych Kielc. Ta sama niecierpliwość i narzekanie na brak kandydatów.

Niestety, szukanie do związku to nie kupowanie telewizora. Albo się to robi we właściwym tempie i dobrze pozna kogoś - albo robi po łebkach i potem ponosi tego konsekwencje...

Skoro nie masz czasu szukać związku, to szukaj po łebkach ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz