Na piątek trzynastego temat wybitnie pechowy - związek bez seksu. Po prostu regularny koszmar ;-)
Nie raz zdarza się na czacie, że występuję pod nickiem, w którym wyraźnie napisałem słowo "związku" - a ktoś zaczyna rozmowę od proponowania seksu. Typowe dla gej czata. Jeśli mam dobry humor to cierpliwie odpisuję, że szukam związku. I wtedy ktoś, kompletnie zdziwiony, pyta - "związek bez seksu?".
A ja nie wiem czy śmiać się czy płakać, czy na przemian :-) W związku jest oczywiście seks, mało tego - jest go tam najwięcej, bo można go robić codziennie, w każdej sytuacji, w każdym miejscu. I jest to seks najbardziej zaangażowany uczuciowo i emocjonalnie, najbardziej szalony i namiętny. Ponieważ robiony jest z serca i z osobą, którą się kocha, do której czuje się ogromną bliskość.
Dlaczego więc taka idiotyczna wątpliwość? Przecież związek jest najpiękniejszym miejscem dla najwspanialszego seksu. Zgadza się. Ale to wymaga umysłu zdolnego pojąć tak banalną prawdę. Jeśli ktoś potrafi wczuć się jedynie w swoją chcicę, to mała jest szansa, że zdolny jest zaplanować jakąkolwiek sensowniejszą relację. Dla niego jest tylko pierdolenie się - ewentualnie stałe pierdolenie się, czyli seks układ. A seks układ nietrudno już pomylić ze związkiem. A to są zupełnie inne pojęcia!
Może być oczywiście związek bez seksu. Z jakiś wyższych powodów. Emocjonalny, zaangażowany, piękny - ale kompletnie aseksualny. Oczywiście nie szukam czegoś tak pięknego, ale jednak okrojonego. Szukam full opcji. Ale full opcja nie oznacza automatycznie tolerancji dla full głupoty :-)
Niestety. Głupich się nie sieje, sami się rodzą :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz