Temat w sam raz na majówkę. Przypomina mi się, jak po roku (od czasu zamieszkania samodzielnie) postanowiłem zrobić ciepłą potrawę - zupę. Zupę biwakową - podpatrzoną wiele lat temu o mojego Ojca. Warzywa, ziemniaki, kasza jęczmienna, kostka rosołowa i zupa z papierka jako smak. Smaczna, pożywna - choć mało spektakularna. Upichciłem cały garnek, a ponieważ następnego dnia jechałem na spotkanie z moim Ukochanym, więc zabrałem zupę do specjalnego termosu.
Mimo, że przejechałem ponad 300 kilometrów, to na miejsce dotarła jeszcze ciepła. I mój Ukochany mógł skosztować najbardziej długodystansowej zupy, jaka zapewne w tym momencie była w Polsce, może Europie, a może na całym świecie ;-) Smacznego :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz