A dziś kontynuacja tematu świadomości. Na poziomie kosmicznym - bo chodzi o świadome sikanie. Tak, właśnie o sikanie.
A co w sikaniu takiego kosmicznego, czy niezwykłego? To prozaiczna czynność. Oczywiście nie mówię o gejowskim piss - obsikiwaniu moczem siebie czy partnera. Nawiasem mówiąc, to bardzo namiętna forma pieszczot i bardzo fajna, mocz zresztą w ogóle jest zdrowy - jest nawet terapia moczem, tak zwana urynoterapia. Mocz naprawdę może bardzo urozmaicić seks i nadać mu nowy, autentycznie piękniejszy, wymiar.
Oczywiście wielu osobom to się nie spodoba. Ale to kwestia gustu. W namiętnej, pełnej emocji miłości sięga się po wszystko, co zapewnia seksualną ekspresję i maksymalizuje rozkosz. I nie czuje się wykorzystania moczu jako perwersji - ale jako rozkosz kąpieli lub spijania nektaru prosto z ciała partnera. Tak, nektaru. Bo miłość jest kosmiczna. I mocz w miłości też :-)
Ale ja dziś znów o przyziemnej sprawie, z moczem związanej. O samym sikaniu. Otóż jakiś czas temu odkryłem, że sikanie może być wspaniałym ćwiczeniem odstresowującym. Po pierwsze dlatego, że wiąże się z natychmiastową ulgą fizyczną, która może potęgować wrażenie odprężenia i relaksu. Poza tym ludzie zabiegani mają tendencję do sikania w biegu, szybko, nerwowo. A trzeba w tym czasie zrobić coś kompletnie przeciwnego.
Trzeba stanąć spokojnie przy toalecie, spokojnie wyjąć penisa i równie spokojnie zacząć sikać. Równomiernie, powoli i bez nerwów. Uspokoić się i wyciszyć. Zatopić w rozkoszy szybkiego ulżenia sobie. W intymności bycia samemu, oderwania od pracy, biegu, stresu, życia. Tylko ja i mój mocz. Powoli go z siebie wydalam. Spokojnie. Ścigam się z czasem - ale nie na szybkość, lecz na jakość. Im dłużej sikam, tym lepiej. Sikam bez końca. Ciągle sikam. Ciągle się relaksuję. Dobrze mi. Jestem wyluzowany. Jestem sobą. Nic innego nie ma znaczenia.
Ta minuta sikania może nam dać energię na kolejne godziny pracy. Wyzerujmy się, zatrzymajmy szalony zegar naszej narzuconej aktywności. Sięgnijmy do pierwotnych czynności, do naszej głębokiej natury. Do zadumy, do zatopienia się w sobie. W spokoju i szczęściu. Poza gonitwą tego szalonego świata.
Tak prosta czynność, jak sikanie może być naprawdę świetnym treningiem relaksującym. Nie jest tak śmierdząca jak inna czynność toaletowa, więc dlatego się nadaje na takie ćwiczenie. Pozwala się idealnie oderwać od codziennego biegu. Pamiętajmy o tym i stosujmy tą prostą sztuczkę zawsze, gdy tylko nadarza się okazja. Zdumieni będziemy jej pozytywnym skutkiem ;-)
Sikając po prostu olewajmy ciepłym moczem nasze życiowe problemy. Niech spłyną do pisuaru, czy toalety, a nas uczynią nowo narodzonymi ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz