No i mamy długi weekend. Pogoda nawet dopisuje - choć dopisuje względnie, bo jest zimno. A u mnie nic. Nic się nie chce robić samemu. Siedzę w domu, w grze, robię daily questy. Na więcej nie mam ochoty. Albo na czacie. Mógłbym iść na spacer z dzieckiem, ale się nie chce ruszyć. Z jednej strony serce boli że nie jestem z moim szkrabikiem, ale z drugiej serce po prostu stygnie - powoli wszystko staje mi się obojętne. Zresztą wczoraj z nim byłem, ale niewiele się nachodziliśmy, bo nie było ciepło. Szkoda, że nie ma tyle słońca i ciepła - na dworze, i w sercu...
Jedyne co mi się podoba to fakt, że temperatura jest dodatnia i za oknami nie ma śniegu :-) Ale to żałosny pogodowy wariant minimum :-) Mógłbym teoretycznie iść na zdjęcia, ale jednak siedzę w domu. Paranoja - choć nie do końca, bo zimno. Szukam i nie znajduję - raczej nie znajdę nikogo z chwili na chwilę, chyba że zdarzyłby się cud. Takie cuda się zdarzają, ale raczej nie ma co na nie liczyć :-) Pogoda jest więc nieomal polarna - a ja sam coraz bardziej lodowaty...
Miałem nadzieję, że zdołam poznać kogoś, z kim spędzę długi weekend i będę miał możliwość sprawdzić, czy znalazłem właściwą osobę. Oczywiście nie udało się. Przynajmniej jak dotąd, i wątpię czy uda się na do końca dnia. Takie jest życie. W zasadzie powinienem się nie poddawać. Ale gdzie ta "wzasada"? ;-)
To na dziś tyle - mądrości nie będzie. Zabrakło, bo kryzys :-)
Dopisek z wieczora: śnieg nawet zawitał, ale jako dodatek do deszczu. To tak jakby zawitał związek - jako dodatek do szybkiego seksu ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz