Wczoraj wyszła moja żałosna niekompetencja ;-) Widziałem ogłoszenie młodego chłopaka, który pisał o tym, że szuka kogoś kto mu pomoże zrobić złoty strzał, bo ma dość życia i całego tego funkcjonowania.
Napisałem mu maila z zapytaniem co rozumie przez złoty strzał. Czy może znalezienie kogoś, z kim sobie ułoży życie, albo wystartuje swój wewnętrzny reaktor? Czy może znalezienie kogoś, u kogo by znalazł wygodne, sponsorowane życie? Pierwsza opcja jest tym, czego sam szukam. Drugą się brzydzę.
Okazało się, że złoty strzał to przedawkowanie narkotyku prowadzące do śmierci. No niestety, narkotyków nie biorę, więc na terminologii się nie znam ;-)
Koncepcja samobójstwa w czasie odlotu ma swój urok. Mnie osobiście bardziej by pociągało jednak pociągnięcie za spust. To zdecydowanie bardziej męskie rozwiązanie, a poza tym żołnierskie - oraz honorowe. A ja jestem jak żołnierz, który toczy wojnę o swoje szczęście. Mogę wygrać. Mogę też przegrać - a wtedy jest idealny moment na żołnierski koniec. Nie na igłę wbijaną w rękę - zresztą nie znoszę zastrzyków ;-)
W sumie jednak opanowały mnie niewesołe myśli. Postanowiłem zamknąć komputer i przedwcześnie położyć się spać. Już prawie byłem gotów się kłaść, ale zajrzałem jeszcze do pokoju - i zdumiałem się. Po raz pierwszy od chyba 2 lat zobaczyłem na ekranie mojego Macintosha makowy "niebieski ekran". Coś walnęło się w czasie zamykania systemu. Nie o to jednak chodzi. Potraktowałem to jako znak od Boga. Nie czas na shutdown - trzeba włączyć się i iść dalej :-)
Notification acquired. Shutting down terminated. All systems operational...
Porobiłem więc różne pożyteczne rzeczy i położyłem się spać o zwykłej, codziennej porze ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz