piątek, 29 kwietnia 2011

Portret realny i wirtualny

Zawsze mnie śmieszyło trzymanie na biurku w pracy oprawionych w ramki zdjęć rodziny. Nie trzymałem ich. Nie noszę też w portfelu zdjęć bliskich - mam tam inne pamiątki. Jakoś do zdjęć w portfelu mnie nie ciągnęło.

Ale w czasie poznawania chłopaków lubię mieć ich zdjęcia przy sobie. Oczywiście przy sobie - czyli na komputerze. Raz wydrukowałem nawet zdjęcie chłopaka na papierze - ale nie było warto. Podarłem, bo kontakt się urwał. Skoro kontakt się urwał, to i papier się urwał ;-) Szkoda było tonera. Wolę więc stosować metodę ekologiczną, czyli zdjęcie umieszczone jako plik na pulpicie - mogę w każdej chwili na nie kliknąć i uruchomić je w programie Preview. I spojrzeć w oczy chłopaka, którego poznaję. Ma to swój urok, pozwala być z nim w kontakcie duchowym, szczególnie gdy się z nim rozmawia przez net lub telefon. Albo właśnie wtedy, gdy się z nim nie rozmawia.

Szkoda tylko, gdy kontakt zacina się, wygasa, a zdjęcie trzeba kasować. Z reguły także kontakt z komórki - a wkładałem pracę w przygotowanie specjalnej wersji zdjęcia jako ikonki do kontaktu w komórce. I znów cała ta praca poszła na marne.

Marzę o tym, aby kiedyś poznać chłopaka, którego zdjęcie będzie skasowane. Z pulpitu i z komórki. Dlaczego? Z pulpitu - bo będę tego chłopaka widywał na codzień, więc po co mi zdjęcie? Z komórki - bo zrobię mu o wiele ładniejszy portret do umieszczenia jako ikonkę w komie :-)

Jakby co, baterie w aparacie mam naładowaną - zdjęcie można pstryknąć w każdej chwili ;-) Wystarczy "tylko" poznać drugą połówkę ;-) Proste, nieprawdaż?

1 komentarz:

  1. Ależ oczywiście,że to polowanie!
    To zawsze jest polowanie,tylko że większość jest tak nieświadoma,zlękniona lub hipokrytyczna,że nie przyznaje tego nawet sama przed sobą.
    Najpierw pragniemy ciałem,potem swoimi wyobrażeniami (nazwijmy to "sercem"),dopiero na sam koniec w to wszystko włącza się krytyczny rozum i wtedy lwia część związków...rozpada się.

    Polecam książkę Franka Tallisa "Chory na miłość:miłość jako choroba umysłowa".
    A jeśli nie masz wystarczająco dużo czasu lub chęci na czytanie,świetnie streszcza ją piosenka Bonnie Tyler "It's a Jungle Out There" :]

    Pozdrawiam serdecznie!
    KaJot

    OdpowiedzUsuń