Wiele razy miałem do czynienia z takimi rozmowami na czacie:
(oznaczenia: on, ja)
- kogo szukasz?
- związku
- ja też
[chwila przerwy]
- ile masz cm? [lub inne, równie idiotyczne pytanie]
Nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Pojęcie związku z jednej strony się dewaluuje - ludzie często mylą związek (który ja rozumiem jako uczucie i wspólne życie) z seks-układem. Ale jeszcze bardziej zdumiewa łatwość z jaką panowie, o nieraz jednoznacznie seksualnych nickach, deklarują chęć stworzenia związku.
To chyba szersza dewaluacja, po prostu słowa zaczynają być tylko słowami. Wzorem polityków są rzucane na wiatr. Nikt się z nimi nie liczy i nie rozlicza ich. Można obiecać wszystko - a nie wyjdzie z tego nic. Komfortowe podejście - ale tylko dla kogoś szukającego na ślepo i byle czego :-)
Cóż, trzeba zwiększyć weryfikację intencji rozmówców. Niczym zwiększenie poziomu zabezpieczeń w programie antywirusowym. Bo takie rozmowy są jak wirus - coraz ich więcej, a same są bez wartości.
Nie jest bezzasadnym stwierdzenie, że 99% rozmów na czacie (tak samo jak innych form kontaktów) jest na dzień dobry do kosza. Takie są koszty uzyskania przychodu - znaczy uzyskania chłopaka ;-) Lubię to porównywać do płukania mułu w poszukiwaniu bryłki złota. Praca ciężka, żmudna, niewdzięczna - ale efekt wart jest takiego wysiłku :-)
Pozwólmy więc pospiesznym deklaracjom ziścić się w praktyce, a szybko się okaże jak wielka ich liczba jest tylko pustosłowiem ;-) A dla nas to będzie kabaret życia - fun bez biletu :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz