poniedziałek, 25 grudnia 2017

Malowana Wigilia

Wczoraj w wigilię postanowiłem sprawdzić coś związanego z komiksami. Przedwczoraj ściągnąłem sobie pierwszy odcinek Thorgala o zdradzonej czarodziejce. Pamiętam go jeszcze z magazynu komiksowego "Relax", który kupowałem za czasów mojej młodości. I wczoraj postanowiłem ściągnąć sobie drugi odcinek przygód Thorgala, którego oczywiście jeszcze w ogóle nie znałem. Jak już zacząłem ściągać ten drugi odcinek, to potem ściągnąłem jeszcze kilkadziesiąt - całą serię Thorgala oryginalną oraz kilka serii pobocznych. A potem skoro już zabrałem się za ściąganie komiksów, to potem ściągnąłem także wszystkie 31 numerów magazynu "Relax".

Dawniej za czasów młodości zbierałem komiksy. Miałem tego pokaźny stosik. Nie wiem, czy miałem wszystkie egzemplarze magazynu "Relax", ale na pewno znaczną ich cześć. Poza tym miałem kilka innych serii komiksowych. Teraz praktycznie wszystko to mam w postaci plików PDF na komputerze i mogę sobie dalej czytać te komiksy. Zdumiewające jest jednak to, że po kilkudziesięciu latach wciąż pamiętam co niektóre kadry z nich albo co niektóre wypowiedziane tam zdania. Trudno znaleźć sobie bardziej jaskrawą podróż do tak dalekiej przeszłości niż przeglądanie dawno temu oglądanych komiksów. Są one bowiem najbardziej widowiskowe w tym sensie, że łatwo zapamiętać zarówno obrazki, jak i krótkie zdania, które się na nie składają.

W przypadku książek trudniej jest zapamiętać fragmenty, ale w przypadku komiksów jest to o wiele prostsze, szczególnie jeśli ma się pamięć fotograficzną, tak jak ja mam. Zatem Wigilia upłynęła pod znakiem przeczytania kilkunastu komiksowych zeszytów. Mam jeszcze tego czytania na całe święta. Pięknie jest czasem wyhodować sobie taką podróż do przeszłości. Rzadko kiedy jesteśmy w stanie to zrobić, bo mało jest takich elementów łączących nas przeszłością, które możemy teraz bardzo łatwo odnaleźć. Była to zatem malowana Wigilia - w dosłownym sensie, ponieważ komiksy są oczywiście kolorowane. A poza tym moja wigilijna wieczerza była trochę bardziej wystawna niż w zeszłym roku, ale nadal z pewnością można ją określić mianem dietetycznej. Ale akurat w tym zakresie się nie martwię - bardzo dobrze. Piszę te słowa przed 6 rano, więc nie zważyłem się jeszcze po Wigilii, ale mam nadzieję, że waga mi nie skoczy, a wręcz przeciwnie.

A jeśli tak, to byłaby cudowna zdrowa Wigilia :-)

PS. Przybyło mi po Wigilii 1,1 kilo. Tragedii nie ma, tyle potrafiło mi przybyć po bardziej sutym zwykłym dniu czasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz