sobota, 4 listopada 2017

Bezprzewodowe dojenie

Natrafiłem na bardzo ciekawy tekst na portalu Spidersweb, którego bardzo lubię przeglądać po to, aby dowiadywać się o nowinkach technologicznych albo na przykład czytać recenzje telefonów, które biorę pod uwagę jako potencjalne zakupy. I właśnie jeśli chodzi o telefony firmy Apple ten tekst był interesujący. Rzecz bowiem w tym, że koncern z Cupertino sprzedaje bezprzewodową ładowarkę za jedyne 999 zł. Ładowarka ta ma ładować wszystkie urządzenia Apple, co jest o tyle kuriozalne, że do tej pory Apple stosowało różne standardy bezprzewodowego ładowania telefonu, słuchawek lub Apple Watch. Ładowarka wygląda wspaniale w teorii, a jak to jest w praktyce?

To że Apple ma pomieszanie z poplątaniem w zakresie standardów ładowania telefonu, zegarka i słuchawek - nie jest oczywiście winą klientów. Apple zastosowało trzy różne standardy ładowania i wprowadzanie ładowarki, która może ładować jednocześnie te wszystkie urządzenia nie jest bynajmniej sukcesem marketingowym, ale raczej przyznaniem się do porażki. Bezczelnie przekuwa się to w "sukces i wygodę", za które chce się wyciągnąć 999 zł od fanów marki. Zresztą, tak nawiasem mówiąc, słuchawek nie da się naładować na tej ładowarce. Czy jest więc sens ją kupować za taką cenę? Zdaniem autora artykułu ze Spidersweb kompletnie nie ma to sensu, bo są dostępne tańsze i lepsze ładowarki firm trzecich. Ładowarka Apple jest przy tym rozpaczliwie powolna. Jest to tak naprawdę gadżet napompowany ceną po to, żeby fani marki mogli uważać się za lepszych ludzi kupując go.

Używałem komputerów Apple przez 10,5 roku, ale nie używałem nigdy iPhone. Owszem, byłem z tych komputerów zadowolony, chociaż zdawałem sobie sprawę także z ograniczeń, a czasem czułem je na własnej skórze. Kiedy mój ostatni wysłużony Mac umarł ze starości (kilka dni temu wchodziłem pierwszą rocznicę jego śmierci, o czym pisałem na blogu) przesiadłem się na Windows. Jakie wrażenie ma człowiek, który ponad 10 lat spędził na Mac OS przesiadając się na Windows 10? Przyzwyczajony do applowskiej elegancji jestem w kompletnym szoku oglądając interfejs Windowsa 10. Jest on po prostu fenomenalnie minimalistyczny i niesamowicie w tym minimalizmie i prostocie piękny. Aż dziw, że tak elegancki interfejs można stworzyć. W porównaniu do niego MasOS posiada interfejs, który ciągle ma zaszłości z ulubionego przez Steve Jobsa skeumorfizmu i nie wygląda tak nowocześnie. Nie wspomnę już o cenach sprzętu PC w porównaniu do sprzętu Apple. Nowego pecetowego notebooka kupiłem za jedną piątą lub jedną szóstą ceny, którą dałem kiedyś za swojego ostatniego Macintosha.

Jeśli jesteście posiadaczami sprzętu Apple, to zastanówcie się kupując kolejny model lub akcesoria, ile płacicie za rzeczywistą elektronikę, a ile za wygórowaną dumę tej firmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz