piątek, 11 sierpnia 2017

Odpowiedź której nie było

Czasem ktoś pisze do nas list, na który odpowiadamy - ale nie jemu, tylko samemu sobie albo też, jak kto woli, Panu Bogu. Czasem bowiem nie warto odpowiadać autorowi na jego list. Warto jednak podzielić się z innymi ludźmi swoimi przemyśleniami na temat jakieś epistoły, która do nas trafiła. Taki przypadek miałem wczoraj. Trafiły do mnie dwa listy w odpowiedzi na mój anons i ta mini seria stała się pretekstem do komentarza, który chciałbym napisać.

Pierwszy list wyrażał zdziwienie - co jest takiego dziwnego w tym, że od miesięcy nie mogę kogoś spotkać. Zadano mi też pytanie, czy mam za wysokie wymagania. Odpowiedz na pytanie, dlaczego nie mogę od miesięcy kogoś spotkać, jest banalna. Wszędzie, na czatach, portalach internetowych, systemach anonosowych, jest cała masa ludzi szukających szybkiego seksu i tym podobnych przygód. Ludzi szukających poważniejszych relacji jest bardzo niewielu. Dla tak niewielkiej grupy osób jest zupełnie naturalne, że ciężko się ze sobą dobrać. Nie jest więc niczym dziwnym to, że można szukać kogoś miesiącami i nie znaleźć. Podaż potencjalnie odpowiednich osób jest bardzo szczupła i trudno znaleźć właściwego partnera.

Drugi list był w innym tonie. Otóż zarzucał mi to, że jest chore, że z uporem daję ogłoszenie o zbliżonej lub takiej samej treści. Uśmiałem się z tego powodu, bo raczej byłbym skłonny przypuszczać że chore byłoby umieszczanie co chwila zupełnie innego ogłoszenia. Jeśli szuka się kogoś w określonym celu, to naturalne jest że ogłoszenie, które się zamieszcza, powinno być konsekwentnie takie samo lub też podobne, jeśli zmieniamy je i udoskonalamy. Ale zmiany i udoskonalenia nie dzieją się z anonsu na anons, lecz co jakiś czas. Ogłoszenia zamieszczam regularnie, ale jednocześnie kasuję poprzednie, bo nie śmiecę wieloma ogłoszeniami naraz. Można odnieść wrażenie, trafiając codziennie na moje anonse, że jest ich pełno - ale to jedynie wrażenie.

Ja mam zaś wrażenie, że autorzy obu listów czepiając się (bezinteresownie!) mnie mają chyba jakieś własne utajone kompleksy - tylko jakie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz