niedziela, 20 sierpnia 2017

Ludzie zjedli ZOO

Socjalizm to ustrój, który wymyka się naszym definicjom. Na płaszczyźnie książkowej, teoretycznej jest tak cudowny, że zaczadzają się nim kolejne pokolenia zachodnich intelektualistów (a także obecne unijne elity, któż trudno nazwać intelektualistami). W realnej postaci, którą w Polsce przerabialiśmy przez kilka dziesięcioleci, socjalizm jest okropny i nieludzki. Być może niektórzy pamiętają taki dowcip o socjalizmie - czym różni się socjalizm teoretyczny od socjalizmu realnego? Tym samym, czym krzesło normalne od krzesła elektrycznego. Nieodżałowanej  niepamięci polski intelektualista Stefan Kisielewski stworzył jednak najlepszą definicję socjalizmu, którą kiedykolwiek słyszałem: socjalizm to taki ustrój, w którym bohatersko rozwiązuje się problemy, nieznane w żadnym innym ustroju.

Dzisiejsze pokolenie dowiedziawszy się o tym, że w Wenezueli, kraju potencjalnie bogatym i posiadającym duże zasoby ropy naftowej, jest taki kryzys (spowodowany socjalizmem), że nie ma nawet w sklepach papieru toaletowego, może po prostu nie wierzyć w to, co słyszy. Ci ludzie nie wyobrażają sobie, żeby w sklepie nie było papieru toaletowego. A ja pamiętam, kiedy byłem młody, jak raz moja mama dała mi bojowe zadanie. Pojechałem przez połowę Warszawy po to, aby potajemnie kupić zaprzyjaźnionym kiosku całą torbę rolek papieru toaletowego. Tym razem jednak z Wenezueli przyszła jeszcze ciekawsza informacja, niż znany nam w Polsce w czasach socjalizmu brak papieru toaletowego. Otóż z parku zoologicznego, który był położony na granicy z Kolumbią, ukradziono pekariowce obrożne. Para tych zwierząt znajdowała się w ZOO. Nawiasem mówiąc, to gatunek zagrożony wyginięciem.

W przypadku ogrodu zoologicznego wyginął ewidentnie. Policja podejrzewa, że zwierzęta zostały po prostu ukradzione w celach konsumpcyjnych. Ludzie skradli je z ZOO i zjedli. W czasach socjalizmu w Polsce mogła być żywność na kartki i problemy zaopatrzeniowe, ale nie jest mi znany ani jeden przypadek, aby Polacy zjedli zwierzęta z ogrodu zoologicznego. Nie słyszałem także o czymś takim z innych krajów socjalistycznych, wyłączając być może Związek Radziecki. Ale tam w czasie Wielkiego Głodu czy oblężenia Leningradu mogły się dziać różne rzeczy. Skoro ludzie wykopywali wtedy i zjadali zwłoki ludzkie, to mogli równie dobrze zjeść zwierzęta z ZOO. Jednak w takiej sytuacji byłoby to zrozumiałe, natomiast Wenezuela jest dla mnie przykładem kolejnej porażki utopijnego socjalizmu. wprowadzonego przez kolejnych zaczadzonych nim politycznych ekstremistów.

W sumie jednak nie miałbym nic przeciwko, gdyby w Europie zjedzono całe ZOO, które w tej chwili znajduje się w Komisji Europejskiej :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz