sobota, 8 lipca 2017

Warszawa-Hamburg 1:0

Obrazki z Hamburga, przepięknego dwumilionowego miasta przypominają, jak niektórzy sugerują, obrazki z Warszawy z września 1939. Ogień i dym nad miastem. Na ulicach brakuje tylko czołgów, są za to armatki wodne. No i oczywiście nad miastem nie latają samoloty, jak nad Warszawą we wrześniu 1939. Mimo tego analogia jest wyraźna, a kontrast z obecną Warszawą wręcz kolosalny. Faktem jest bowiem, że w dniach szczytu G20 miasto jest po prostu w ruinie. Nie chodzi tutaj oczywiście o ruiny dosłowne, pomimo wybijania szyb i palenia samochodów, w tym dwunastu porsche (symboliczna liczba - tyle gwiazdek jest na fladze UE). To są ruiny moralne i polityczne, które nabierają szczególnego znaczenia po wizycie, którą Donald Trump rozpoczął w Polsce.

Ktoś powie, że to przecież normalne, że protesty lewackich antyglobalistów towarzyszące spotkaniu  państw najzamożniejszych to tradycja. Pamiętam, gdy kiedyś w Warszawie organizowana była taka konferencja, to McDonalds koło Dworca Centralnego był prewencyjnie zabity deskami. Zamieszki to nic dziwnego. Chodzi jednak o coś co, w kontekście warszawskiego przemówienia Donalda Trumpa nabiera tu zupełnie innego znaczenia. Trump mówił w Warszawie nie tylko polskiej historii, ale przede wszystkim o tym, co sprawia że Europa była, częściowo jest i może być silna - o pewnych wartościach, takich jak umiłowanie wolności, rodziny, kraju, Boga.  Polski naród posiada te wartości i był za to wyśmiewany w "postępowej Europie". W Niemczech te wartości giną. I dlatego pojawia się wszelki ekstremizm, nie uznający kulturowego i moralnego tabu. Na podobnej zasadzie ludzie nie uznający kulturowych i moralnych zasad stworzyli gułagi i obozy koncentracyjne. Zamieszki w Hamburgu i - uwaga - bezsilność niemieckiej policji (słynne już wideo, jak policjanci uciekają przed anarchistami) to wyraźna oznaka dekadencji Zachodniej Europy.

Trudno sobie wyobrazić lepszy prezent, który Zachodnia Europa dała prezydentowi USA przylatującemu z Warszawy do Hamburga. To kompletnie odmienny świat, jak pokazują na Twitterze nie tylko Polacy, ale również cudzoziemcy, który porównują zdjęcia z Hamburga i z Warszawy. Wdziałem też na Twitterze porównanie czterech miast: Hamburga (zamieszki), Paryża (śmieci i imigranci na ulicach) oraz Warszawy i Pragi (starówki pełne spokojnie spacerujących ludzi). W porównaniu do Zachodniej Europy to właśnie Warszawa i Praga po prostu są cywilizowane. W istocie tu jest cywilizacja zachodnia - cywilizacja piękna, harmonii, kultury, pokoju. Nawet najostrzejszy jazgot polskiej opozycji totalnej mimo wszystko znajduje ujście w (mniej lub bardziej) kulturalnych demonstracjach. Nawet Obywatele RP blokujący smoleńską miesięcznicę nie palą samochodów i nie wybijają szyb w sklepach. Nic tak dobrze nie przyczyni się do utrwalenia w pamięci Donalda Trumpa tego niestety istniejącego podziału  na Europę Zachodnią, dekadencką, pozbawioną wartości i upadającą i Europę Środkową - prężną, pewną swojej tożsamości i swoich wartości, zwycięską. To właśnie my stoimy na straży tradycyjnych europejskich wartości - tych prawdziwych, a nie tych przyszywanych przez lewackie pokolenie 68 (kieszonkowych rewolucjonistów, ostatnich piewców bezmyślnego socjalizmu, bolszewizmu i ogólnie totalitaryzmu) które są kompletnie kulturowo obce Europie.  

Na Mistrzostwach Świata w Cywilizacji Warszawa pokonała Hamburg 1:0.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz